To nie nagłówki gazet kreują nastroje społeczne. Robi to społeczeństwo. Takie stwierdzenie to oczywiście za mało. Mam w tym momencie w oczach kolejny nagłówek – nie gazety, ale iście ‘webowskiego’ pochodzenia. „Władze Francji zakazują cyrkowcom występów z udziałem dzikich zwierząt”. I co z tego wynika? Jak się to ma do procesu rozwoju? Jaki jest los innych tradycji – czy czeka nas wyswobodzenie zwierząt z ogrodów zoologicznych? Czy Hiszpania pozbawi pracy matadorów?


Tradycja pojmowana jako „ogół obyczajów, norm, poglądów, zachowań itp. właściwych jakiejś grupie społecznej, przekazywanych z pokolenia na pokolenie”, a także „ciągłość tych obyczajów, norm, poglądów lub zachowań”, zawiera z mojego punktu widzenia dość wątpliwe metody radzenia sobie ze zmianami. W zasadzie w kulturze bardziej chodzi o to, by podtrzymywać tradycję, niż żeby ją zmieniać. No właśnie… Jaki jest mechanizm powstawania nowej kultury?

Łacina dostarcza czasownik tradere. To znaczy przekazywać, oddawać, podawać. Jego funkcją jest oznaczenie tych elementów tradycji, które można przekazywać. To np. język lub to, co stanowi część wiedzy powszechnej – np. mity, folklor czy opowieści ludowe. Kiedy mówimy o czymś jako tradycyjnym, mamy na myśli podkreślenie ciągłości i utrwalenie tradycji. Mamy taki luksus, by do tradycji i zachowań tradycyjnych mieć pełne prawo wyrażać stosunek pozytywny bądź negatywny. Traktujący z kolei tradycję jako swój (być może ostatni) bastion, silnie upatrują w niej źródło wartości i spójności. Historia zna jednak takie bastiony, w których przeszłość i wynikająca z niej tradycja, były traktowane pogardliwie. Hamowały one postępowe i innowacyjne myślenie, zwłaszcza w okresach rewolucyjnych. Więc z tradycją ostrożnie! Z jakiego powodu? Otóż gdy traktujemy tradycję jako wiedzę i obyczaje przekazywane z pokolenia na pokolenie, to mamy na myśli jej wymiar pozytywny – wskazywane są jej długotrwałość i silne zakorzenienie kulturowe. Tradycja, zwłaszcza ta postrzegana z punktu widzenia kultury zachodu, często oznacza zacofanie i brak rozwoju. Przesłanką takiego punktu widzenia jest pogląd, że wszyscy powinniśmy się rozwijać i modernizować – w tym samym kierunku i takimi samymi metodami. Od razu należy zaprzeczyć takiemu sposobowi postrzegania, gdyż prowadzi on do niebezpiecznego przekonania, że istnieją tradycje lepsze i gorsze. Gdy z kolei powstaje taki konflikt, głos zabiera władza, która stara się nam serwować słuszność jednej idei i jej przewagę nad drugą.

O zdolności ludzi do zmiany przekonań

Cyrk jest tradycją, również międzynarodową. Choć jego korzeni szuka się w XVIII wiecznej Anglii i na Węgrzech, to i tak wiadomo, że najsłynniejszy (i być może pierwszy) był Circus Maximus. Wróćmy do współczesności, gdzie coraz częściej mówi się o prawach zwierząt, czego skutkiem są m. in. nagłówki informujące o zakazie występów cyrkowych ze zwierzętami egzotycznymi. W zasadzie nie o tych prawach ma być rzecz pisana, choć osobiście uważam, że to sprawa bardzo ważna. Interesuje mnie jednak zdolność ludzi do zmiany przekonań w kontekście kultury, historii i tradycji. Mówimy, że historia lubi się powtarzać. Jeśli się z tym poglądem zgadzamy, to jakie wnioski z niego wyciągamy? Czy jest możliwe, by usankcjonować z nich prawdę i prawo uniwersalne? Jak na świat wpłynęłaby decyzja o całkowitym zakazie ‘cyrkowania’? Co jeśli na gwiazdkę nie moglibyśmy już kupić choinki, a na święto dziękczynienia nie ubić indyka? Oczywiście trudności w omawianym temacie dostarcza fakt, że takie zakazy, dostarczą implikacje w postaci utraty pracy i źródła dochodu, itd. Temat jest zatem złożony, ale żyjąc w globalnej wiosce, musimy być przygotowani na złożone dyskusje. Czy jesteśmy zatem w stanie zrezygnować z pewnych tradycji, po to by zainwestować w przyszłość bez smogu, zmian klimatycznych, etc.? No, ale jaka tradycja ma związek ze zmianami klimatycznymi zapytacie? Tradycja górnicza na przykład. Choć zdaję sobie sprawę, że to kij wetknięty w mrowisko, ale czy to znaczy, że mamy się nad tym nie zastanawiać, analizować, zmieniać?

Znawcy tematu kultury odważnie potwierdzają, że ludzie są istotami uwarunkowanymi. To, z czym się stykają, prawie natychmiast zmienia się w jakieś normatywne prawo, przekonanie, opinie lub moralną powinność, nadając sens i bieg ich egzystencji. Rzeczywistość, w której przetwarza się vita activa, składa się z elementów, będących owocami działalności człowieka. Jednak pomimo, że elementy te zawdzięczają swoje jestestwo wyłącznie człowiekowi, bez przerwy determinują swych ludzkich stworzycieli – jak w jakimś sprzężeniu zwrotnym. I dlatego z wyjątkiem warunków, dzięki którym człowiek żyje na ziemi, jak i częściowo poza nią, tworzy wciąż własną sieć determinantów, które pomimo, że są czysto ludzkie, oddziałują na otaczającą rzeczywistość. Dzięki temu otrzymują one w zamian tą samą jakość i siłę przekształcania, co rzeczywistość sama w sobie . Oczywiście w toku prowadzonej dyskusji ważne jest zaznaczenie, że ‘chcieć coś’ nie zawsze idzie po drodze z ‘mogę to’. Albo inaczej: czymś innym jest to, że z góry zakazany jest zakup choinki na święta, a czymś innym, to że sam jej nie chcę kupować. Tak, jednostka ma tutaj z pewnością większy wpływ na zmianę przekonania w kultywowaniu (nie)swoich tradycji, niż grupa społeczna jako całość. Czyżby z tego powodu zmiany, które wynikły w toku rewolucji są bardziej słuszne, bowiem zapoczątkowała je jakaś tłuszcza, zbiorowisko?

Słuszność postępowania

Kiedy nabędziemy tą – jak mi się zdaje – unikalną zbiorową jakość, tj. pewność i odwagę, co do słuszności postępowania, innej niż nakazuje nam tradycja, choć zawsze w imię wyższego celu? Czy przekonanie, że cyrk z dzikimi zwierzętami ma rację bytu, w dobie kiedy chcemy zmieniać naszą planetę? A czy jako globalna wioska chcemy? Moje osobiste spostrzeżenia są takie, że szybciej wylądujemy faktycznie na Marsie, niż zadbamy o naszą planetę. Ukuliśmy slogan o zrównoważonym rozwoju, a szukamy wody poza Ziemią i warunków do życia. A co z naszą planetą? Póki co, bilans tego zrównoważonego rozwoju to 1:0 dla eksploatacji, zamiast eksploracji – zarówno rzeczywistości otaczającej, jak i tej mentalnej.

W roku 1984 w Kanadzie powstaje Cirque du Soleil. Cyrk, w którym rzemiosłem jest ludzkie ciało w akompaniamencie muzyki, światła i gry aktorskiej. Scenę tworzą nasze własne wyobrażenia o przebytych doświadczeniach: obejrzanych filmach, znanych motywach. Wyciągnięcie ręki twórców po teatralność, daje widzom przeżycie estetyczne. To nie tylko ‘wow’, które potwierdza panowanie człowieka nad światem. Czy jakieś znaczenie ma to, że grupa powstała w Kanadzie, kraju postrzeganym jako postępowy, ale i zrównoważony. Żeby było ciekawiej, kraju, który obecnie jest dosłownie reklamowany jako miejsce „do życia”. Czy to znaczy, że ‘Kanada’ to jedyny słuszny wybór?

Cytując Barańczaka:
„Kto Ci powiedział (kto Ci powiedział), że można się przyzwyczajać?
Kto Ci powiedział (kto Ci powiedział), że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt Ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie czuł się jak u siebie w domu?”

Cirque du Soleil musiał zawiesić działalność, głównie z powodu pandemii wirusa, co nie znaczy że tradycja cyrku bez zwierząt została złożona w archiwum niewidocznego uniwersytetu tego świata. A jakich przekonań potrzebuje świat? Jakie przekonania się zmieniły? Jakie przekonanie o dalszym rozwoju, uszczęśliwi globalną wioskę?

Możemy zmienić naprawdę wiele

Nie możemy zmienić przekonania całego świata na dany temat, ale czyż nie jest kusząca ta utopijna myśl, że możemy zmienić naprawdę wiele? Zaczynając od wewnętrznego buntu – na kanwie zrównoważonego rozwoju: chcę choinkę na święta, to ją posadzę w doniczce – co święta będzie coraz piękniejsza. Kuszący, i jednocześnie realny jest nasz indywidualny system przekonań, bowiem to za jego przyczynkiem, jesteśmy zdolni do podejmowania decyzji, dysponujemy odpowiednim nastawieniem do świata. Niezależnie czy wynikają one z pozytywnych, czy z negatywnych doświadczeń.

Wówczas przekonanie staje się naszą rzeczywistością, ponieważ w nie mocno wierzymy. Przekonania są zatem swojego rodzaju filtrem, którego zadaniem jest blokowanie takich bodźców, które są po prostu z nimi sprzeczne. Co należy zaznaczyć, takie blokowanie dotyczy też zjawisk, które są często logiczne, zgodne z rzeczywistością odbieraną zmysłowo. Metaforycznie rzecz ujmując, mózg i umysł to takie twory, które można porównać do komputera. Mózg stanowi namacalną część sprzętową. Natomiast umysł stanowi element oprogramowania. A komputer wykonuje tylko te czynności, którego tajniki zawiera software. System przekonań stanowi właśnie takie oprogramowanie. Jeśli system ten wyposażony jest w przekonania niewspierające, niezdrowe dla organizmu, wówczas nasza vita activa jest zaburzona. Celem jest takie zaprogramowanie siebie, by dostarczyć sobie zdrowy, wspierający system przekonań i wartości, który zagwarantuje nam życie zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Czy na pewno mamy rację?

Paradoksalnie problemem jest takie podejście, w którym przyjmujemy rolę eksperta od własnych przekonań. Kto jak nie my znamy siebie najlepiej… Ale czyżby na pewno? Przecież między innymi coaching zakłada wiarę we własne zasoby. Tak, jednak swoich przekonań jesteśmy w stanie bronić do ostatniej kropli krwi, tak bardzo wierzymy w ten jedyny i słuszny obraz naszej rzeczywistości.

Tymczasem nie wszystkie nasze przekonania muszą mieć rację bytu i mieć zastosowanie celem życia w szczęściu na przykład. No bo jak długo będziemy karmić ten sam niezmienny system przekonań, nie osiągając założonego celu, obarczając za to odpowiedzialnością wszystko i wszystkich dookoła? Jak to jest żyć z takim systemem? Jakie są koszty utrzymania takiego przekonania? Jakie z tego systemu przekonań wynikają korzyści? Jak ten system wpływa na zdrowie? Co sprawia, że te przekonania można rozpatrywać w kategorii faktów? Odpowiedzi na te pytania są jak najbardziej kwestią indywidualnego systemu wartości i przekonań.

Redefinicja przekonań i wartości

Cyrkowcy otrzymali zakaz, co zaburzyło ich strefy komfortu i zapewne też jakiś rodzaj dumy. Otrzymali jednak również wsparcie w przebranżowieniu się. To wymiar ekonomiczny tego wątku. Pozostaje jednak wymiar mentalny, zarówno tych jednostek cyrkowych, jak i wszystkich obrońców bastionów różnych tradycji. Oczywiście ważną kwestią jest to, czy daną tradycję rozpatrujemy jako właściwą bądź niewłaściwą. Nie ma takiej tradycji czy kultury, która jest ważniejsza od drugiej. Nie chodzi tu o ocenę czy dane społeczeństwo lub kraj postępuje prawidłowo. Chodzi o pewien sposób myślenia i zmiany perspektyw – jak dużo jesteśmy w stanie osiągnąć, gdy redefiniujemy na nowo przekonania czy wartości. Cirque du Soleil pokazał, że jest to możliwe i przy okazji piękne, pożądane na świecie, w jakimś sensie pierwotne. Jeśli chcieli porządkować świat, to zaczęli od siebie. Tradycji w kontekście przekazywania dalej, powinniśmy pilnować, świadomie interpretować, opisywać, by ostatecznie ją wdrażać. Niech tradycja służy, nie doprowadzając do rutyny i pojmowania jej jedynie w wymiarze zarobkowym. W Wielkiej Brytanii mają na to receptę. Stosuj G. I. G. O. (Garbage In, Garbage Out): Wyrzucając śmieci – wyciągasz śmieci. Przetwarzając niepoprawne dane, otrzymujemy błędne dane i wnioski, nawet jeśli formalne procedury będą spełnione. Niezdrowe i niewspierające przekonania, nie zapewnią zdrowego życia.


Przeczytaj inne artykuły autorstwa Piotra:

Check related posts